Na fali nieprzemijającego zainteresowania zdrowym trybem życia i troską o środowisko wielu konsumentów zaczęło zwracać uwagę na prozdrowotne oraz ekologiczne aspekty kupowanych towarów. Aby sprostać oczekiwaniom rynku, przedsiębiorcy stawiają na „zielony marketing”, budując strategię marketingową swoich znaków towarowych wokół pojęć takich jak „eko”, „bio” czy „przyjazny środowisku”. Unijna dyrektywa ws. greenwashingu zakończy jednak tę praktykę – pisze na łamach Rzeczpospolitej Joanna Kik. Zapraszamy do lektury!
Nadchodząca nowa unijna dyrektywa wprowadza rewolucyjne zmiany w zakresie oznakowania produktów ekologicznych. Ważnym celem jest walka z tzw. greenwashingiem, czyli nieuczciwymi praktykami marketingowymi, w których firmy przedstawiają swoje produkty jako bardziej ekologiczne, niż są w rzeczywistości.
Dyrektywa wprowadzi ostre obostrzenia dotyczące używania określeń ekologicznych. Przedsiębiorcy nie będą mogli stosować ogólnych, niczym niepopartych stwierdzeń takich jak „przyjazny środowisku” czy „naturalny”. Każde takie określenie będzie musiało być udokumentowane wiarygodnymi dowodami.
Zmiany obejmują również regulację etykiet zrównoważonego rozwoju. W przyszłości w Unii Europejskiej dozwolone będą jedynie etykiety oparte na zatwierdzonych systemach certyfikacji lub ustanowione przez organy publiczne. Wprowadzone zostaną też dotkliwe sankcje dla firm stosujących wprowadzające w błąd praktyki marketingowe.
Istotnym aspektem nowych przepisów jest nacisk na całościową ocenę produktu. Firmy nie będą mogły reklamować pojedynczych ekologicznych elementów produktu, pomijając jego negatywny wpływ na środowisko w innych aspektach.
Zapraszamy do lektury!