W związku z olbrzymimi zawirowaniami na rynku energii, rosnącymi cenami i problemami z dostępem do surowców, pojawiło się oczekiwanie wprowadzenia państwowych regulacji osłabiających to zjawisko, tym bardziej, że z racji zbliżającej się zimy, zapotrzebowanie na energię będzie się tylko zwiększać. Windfall tax, czyli podatek od nadzwyczajnych zysków, został początkowo zaproponowany przez Komisję Europejską, jako wspólnotowa odpowiedź na zagrożenia związane z narastającą inflacją, coraz wyższymi kosztami i możliwymi ograniczeniami w dostępie do energii.
Podatek od nadzwyczajnych zysków – jakie są założenia i kto ma go płacić?
Zgodnie z założeniami, ewentualne środki pozyskane z nowego podatku, posłużyć mają na walkę z kryzysem energetycznym oraz na wsparcie dla najbardziej zagrożonych podmiotów. Planowana danina ma zostać nałożona na spółki energetyczne, jako podatek od nadzwyczajnych przychodów, wynikających z wystąpienia niezależnych okoliczności zewnętrznych, takich jak wojna w Ukrainie, czy przerwanie łańcuchów dostaw na całym świecie. W końcu to spółki energetyczne, z racji wymienionych zawirowań zaczęły generować coraz to większe przychody, podczas gdy ogromna część społeczeństwa stanęła przed groźbą płacenia olbrzymich, niemożliwych do uiszczenia rachunków.
Dodatkowo w ramach zaleceń Komisji Europejskiej, postulowano wprowadzenie określonych limitów przychodów dla firm z branży energetycznej. Wielu ekspertów wskazywało nawet, że zastosowanie cen maksymalnych mogłoby spowodować, że windfall tax nie będzie konieczny.
Podatek od nadzwyczajnych zysków w Polsce
Przedstawione powyżej rozwiązania stały się punktem wyjścia dla propozycji polskiego rządu, który w ostatnim czasie zaczął przedstawiać coraz to nowe koncepcje, jak taki podatek od nadzwyczajnych zysków miałby wyglądać na naszym krajowym podwórku. Na obecną chwilę brak jest jeszcze projektu przepisów, aktualnie można opierać się wyłącznie na wypowiedziach członków rządu oraz ministerstwa aktywów państwowych, a także doniesieniach medialnych. Spośród pojawiających się do tej pory propozycji regulacji, można wskazać przede wszystkim na to, że:
- podatek, zwany daniną, miałby przynieść państwu środki w wysokości około 13,5 mld złotych, które następnie zostałyby wydatkowane przez specjalnie powołany fundusz celowy, na rzecz wsparcia najbardziej poszkodowanych przez kryzys energetyczny, domyślnie odbiorców indywidualnych;
- podatkiem obciążone byłyby nie tylko spółki energetyczne, ale także wszystkie przedsiębiorstwa, które zatrudniają ponad 250 osób oraz takie, których roczny obrót netto ze sprzedaży towarów, usług i wyrobów przekroczył 50 milionów euro;
- podstawą opodatkowania byłaby różnica pomiędzy marżą zysku w roku 2022, a uśrednioną marżą z kolejno 2018, 2019 i 2021r. (wyłączenie roku 2020 jako pandemicznego, choć wskazuje się także na to, że właściwym celem jest taki sposób wyliczenia średniej marży, aby podatek był jak najwyższy),
- od podstawy opodatkowania będzie można odliczać wydatki poniesione na inwestycje, pozyskiwanie nowych klientów, rozszerzenie działalności, produkowanie energii, wzmacnianie obronności państwa, produkcję nawozów, czy wydobycie złóż (skorzystają z tego przede wszystkim spółki skarbu państwa);
- wysokość podatku wyniosłaby 50% dodatniej różnicy między zyskami, wyliczonymi zgodnie z przedstawionym powyżej rachunkiem.
Propozycja wprowadzenia tak skonstruowanego podatku spowodowała bardzo wiele zastrzeżeń ze strony ekspertów i przedsiębiorców. Najbardziej bulwersujący wydaje się być fakt, że byłyby nim obarczone nie tylko spółki energetyczne, jak to początkowo postulowała Komisja Europejska, zachęcając rządy do podejmowania odpowiednich działań, ale wszystkie duże firmy, które wypracowały w tym roku większy zysk niż dotychczas. Podatek skonstruowany w wyżej przedstawiony sposób byłby płacony zatem także przez podmioty, które przez ostatnie lata wcale nie musiały podnosić cen, ale zwiększając nakłady lub inwestując, w naturalny sposób uzyskiwały coraz to większe zyski.
Warto również wspomnieć, że proponowane przepisy mogą okazać się niekonstytucyjne. Szczególnie wiele zastrzeżeń budzi ich stosunek względem nadrzędnych zasad, takich jak min. swoboda działalności gospodarczej (swoboda ustalania marż), zakaz pogarszania sytuacji podatnika, a także zakaz działania prawa wstecz. Gdyby przepisy zostały wprowadzone w takim brzmieniu, jak to wynika z dotychczas przekazywanych informacji, to dotyczyłyby one trwającego już roku podatkowego.
Na ten moment trudno o konkrety, być może przyniesie je opublikowanie projektu przepisów, które zapowiedziano na przyszły tydzień. Może się także okazać, że pomysł zostanie zarzucony, co zdaje się być całkiem realne biorąc pod uwagę skierowaną do Senatu nowelizację prawa energetycznego i ustawy o OZE przewidującą całkowite zniesienie obliga giełdowego, czyli obowiązku sprzedaży wytworzonej energii elektrycznej poprzez rynek giełdowy. Mogłoby to znacząco ograniczyć ceny energii i de facto doprowadzić do osiągnięcia celu, jakim jest wsparcie dla odbiorców energii bez nowych obciążeń fiskalnych.
Być może z ratunkiem przyjdzie Unia, wszak to przecież Komisja Europejska dała punkt wyjścia do opisanych wyżej rozważań.